Zakładanie nowych wspólnot bardzo często odbywa się z wykorzystaniem ludzi już mieszkających w danej miejscowości i pragnących by powstał lokalny kościół. Jednak biorąc pod uwagę biblijne nowotestamentowe wzorce, nie możemy pominąć faktu, że kościoły często powstawały jako wynik pracy ewangelizacyjnej (patrz. działalności Filipa w Samarii). Istnieje więc konieczność wzajemnego zrozumienia pracy ewangelistów i apostołów.
Może się zdarzyć, że na danym terenie pierwsi pojawiają się ewangeliści i wtedy należy zwrócić się o pomoc służby apostolskiej, a gdy jest sytuacja odwrotna, tzn. gdy apostoł roztoczył już ojcowską opiekę nad grupą, (lub/i gdy jego obdarowanie skupia się bardziej na uruchamianiu pionierów i zakładaniu fundamentów, a nie na aktywnej ewangelizacji) wtedy konieczne jest zainicjowanie współpracy z ewangelistami, by nowy kościół nie pogrążył się w stagnacji, ale dzięki usłudze i przykładowi ewangelistów, był aktywny w poszerzaniu Bożego Królestwa o nowe dusze.
W takiej współpracy dostrzegam dzisiaj dwa modele:
- pierwszy, dla wspólnot małych, nie zasobnych w środki materialne, ewangeliści będą musieli sami zatroszczyć się o swoje zaplecze materialne (koszty podróży, pobytu, wyżywienia) by wykonać w danym miejscu swoją służbę,
- drugi, dla wspólnot większych , zasobnych w środki materialne, gdy dany kościół będzie mógł wziąć na siebie ciężar utrzymania ewangelistów.
Osobiście nie widzę dzisiaj otwartych drzwi do zakładania zborów poprzez ewangelizację, misje namiotowe, kampanie, tak jak działo się to jeszcze w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Gdyby jednak Bóg otworzył nam takie drzwi, wszystkie powyższe uwagi muszą zostać zweryfikowane.
Niepodważalna jednak pozostaje potrzeba opisana w 4 rozdziale listu do Efezjan, że to usługa ewangelistów w kościele uruchamia wierzących do wykonania pracy ewangelizacyjnej, nawet jeśli nie są oni ewangelistami sensu stricte.
Marek Ciesiółka